środa, 17 kwietnia 2013

Sprawiedliwość w Dachau. Opowieść o procesach nazistów - Joshua M. Greene


Joshua M. Greene jest autorem dokumentu „Witness: Voices from Holocaust”, który zdobył wiele nagród, dostępnego również w wersji książkowej. Tym razem przywołał historię już niemal zapomnianą, a z pewnością niknącą w cieniu procesu w Norymberdze, zupełnie zresztą niesłusznie. Za procesem w Norymberdze, na którym sądzono nazistowskie „gwiazdy” , stały tłumy pomocników, doskonale zaplecze techniczne, ogromne pieniądze. Był też najbardziej nagłośniony, a później okrzyknięty jednym z najbardziej doniosłych wydarzeń w XX wieku. Niemal w tym samym czasie, na terenie byłego obozu koncentracyjnego w Dachau, odbywał się drugi proces, który miał na celu osądzić tych, którzy faktycznie trzymali broń w ręku i bez mrugnięcia oka zabijali, tych, którzy wykonywali eksperymenty medyczne, wstrzykiwali benzynę w serce, torturowali, głodzili na śmierć, upokarzali na każdym kroku. To oni bezpośrednio przyczynili się do śmierci wielu tysięcy więźniów i nie żywili do nich żadnych uczuć oprócz pogardy. Byli wśród nich obozowi lekarze, sanitariusze, kapo, ludzie odpowiadający za zaopatrzenie, komendant obozu, ale głównie byli to „zwykli” ludzie, którzy przed wojną nie piastowali żadnych ważnych urzędów. Proces takich „zwykłych” ludzi nie tylko nie przyciągał zbytnio uwagi mediów i świata, ale także pieniędzy, a co za tym stało - ciężką pracę wykonywała garstka ludzi w trudnych warunkach. Ponadto pojawiły się naciski, aby proces przeprowadzić w jak najkrótszym czasie i uzyskać jak najwięcej wyroków skazujących.

William Denson - źródło
Głównym bohaterem książki jest William Denson – główny oskarżyciel nie tylko na procesie zbrodniarzy z Dachau, ale także z Mauthausen, Flossenburga i Buchenwaldu, które odbyły się w latach 1945-1947. Ten młody, trzydziestoletni prawnik z Alabamy wierzył w prawdę, odpowiedzialność, honor i wolność oraz w to, że każdy ma prawo do obrony i zgodnego z prawem procesu. Mimo nacisków z góry nie pozwolił na pobieżne przygotowania do żadnego z procesów, dbał o solidne przygotowanie dowodowe, a z tysiąca świadków wybierał takich, którzy mogli być najbardziej wiarygodni w oczach amerykańskiego sądu i nie kierowali się chęcią zemsty. Uważał, że każdy, który dobrowolnie brał udział w zbrodniach do których doszło za drutami obozów czy podczas transportu więźniów, jest winny i nie może się zasłaniać rozkazami z góry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz